Spis treści
Spis Wpisów
Spis Wpisów

Właśnie zacząłem czytać książkę Gregga Bradena Kod Boga i natknąłem się na zdanie: „Rodzaj ludzki jest jedną rodziną, zjednoczoną przez wspólne dziedzictwo i stanowi rezultat celowego aktu stworzenia!” Gdy je przeczytałem, otworzyło mi się kolejne okno zrozumienia, choć nie związane ściśle z tym zdaniem. Ale tak mam. Listek się poruszy, a mi przychodzi jasność.

W religii chrześcijańskiej wspomina się o walce Boga z Szatanem, co dla mnie jest irracjonalne, bo nie rozumiem w jakim celu wszechmogący Bóg, który jest wszystkim, miałby walczyć z czymkolwiek? Po co walczyć, jeśli może się wszystko? Jeśli może się wszystko stworzyć i wszystko zniszczyć? Chyba, że to jest taka gra, takie przedstawienie.

Jak już to wielokrotnie wspominałem, według mnie Bóg, który jest Wszystkim, nie jest tożsamy ze Stwórcą. Albo odwrotnie. Stwórca nie jest tożsamy z Bogiem. Stwórca, jako Zespół Programistów, bardziej wpisuje mi się w walkę z czymkolwiek. Na przykład w walkę ze swymi błędami. Biblia wspomina, że Bóg stwarzając światło dopiero po jego stworzeniu zobaczył, że jest dobre. Czyli nie wiedział tego wcześniej. To bardziej pasuje mi do Programistów, a nie do wszystkowiedzącego Boga.

I, jak to w fachu programistycznym, ciągle zdarzają się jakieś błędy, niespójności, szczególnie gdy tworzy się program czegoś nowego, czego jeszcze nie było. Pomimo, że zna się koncept, to niekiedy drobna usterka kodu daje inne od zamierzonych efekty. Według mnie walka Stwórcy z Szatanem, czyli ze Specjalnym Zespołem Istot Niskowibracyjnych, to nie jest walka, a raczej współpraca.  Zespół ten, to wydzielona grupa Istot, które mają za zadanie wykrywać błędy, luki i słabe strony programu Gry w Życie na Ziemi, a także w innych symulacjach.

Na początku Szatan miał wykrywać błędy w kodowaniu materii i stwarzaniu awatarów. Potem wyspecjalizował się w wytykaniu błędów symbiontom, czyli niespójności we współpracy duszy z awatarem. Na poziomie młodych dusz te niespójności są naturalne, gdyż niedopasowanie wynika z niewielkiej praktyki ich Istot Wyższych w wyborze ciał awatarów i miejsca inkarnacji. Trening czyni mistrza i czym więcej Istota Wyższa zaliczyła inkarnacji, tym każda następna jest łatwiejsza i spokojniejsza.

Teraz przyszła mi myśl, że cykl inkarnacyjny dla danej Istoty Wyższej zakończy się wtedy, gdy kolejne inkarnacje przebiegają za spokojnie i zbyt łatwo, bez większych problemów. Mówiąc wprost Istota Wyższa przechodzi na wyższy poziom, gdy Gra w Życie na Ziemi ją nudzi, gdy doświadczyła w niej już wystarczająco dużo i nie działają na nią żadne znaczące bodźce.

Szatan zatem, który kusi, miesza i mota, to takie urozmaicenie Gry. Bo gdy człowiek zrobi coś, co mu nie odpowiada, o co ma do siebie pretensje, to potem zwykle chce znaleźć wyjście z tej sytuacji i to jest inspirujące dla jego Istoty Wyższej. A teraz przyszło mi niezrozumienie ciut z innej beczki. Bo skoro w Świecie Dusz czas nie istnieje i wszystkie inkarnacje dzieją się teraz, to jak Istoty Wyższe to ogarniają? JAM powiedział mi kiedyś, że przez uważność, że skupiają się na danej inkarnacji i w ten sposób omijają nieistniejący czas.

Ale jak to robią już w samej inkarnacji, gdzie teoretycznie znają cały jej przebieg? Znając przyszłość symbionta to raczej tracą sens zabawy w szukanie dobrej drogi. A i wysyłanie znaków wydaje mi się jakieś takie bezcelowe, bo jeśli wiadomo, co człowiek zrobi z danym znakiem, albo czego nie zrobi, to wszystko dla mnie traci sens. Nie łapię tego w pełni.

I teraz przyszła pora na JAMa, aby wypowiedział się, ale za pierona nie mogę wymyślić jakiegoś efektownego i zarazem szalonego wejścia dla niego. Mogę przecie napisać, że JAM pojawił się… I już wiem!

W tym momencie zapachniało mi konserwą rybną w sosie pomidorowym. Nie miałem obok siebie źródła tego zapachu, więc rozejrzałem się wokół. Daleko na horyzoncie zobaczyłem jakiś świecący punkcik. Nie wiedziałem co to jest, gdyż byłem odwrócony plecami do okna, a wzrok miałem utkwiony w klawiaturę laptopa pisząc te słowa. Po chwili świecący punkt zwiększył się i rozdzielił na dwa. A po dwu i pół chwili zobaczyłem postać ludzką ze świecącymi stopami.

Po siedmiu i czterech piątych chwili…

– Eeeeeno! Wejże nie zanudzaj i przejdź do konkretów – to JAM mnie strofował za zbytnie rozwlekanie akcji.

… okazało się, że to był JAM! A błyszczące stopy, to były puszki po konserwach rybnych, które JAM założył sobie jako klapki.

– No ja pierw w dole! JAMuś! A tobie co w główkę? Co ty masz na nogach???

– A nic. Byłem nad Bałtykiem i przywiozłem sobie pamiątkę. Klapki pachnące morzem, które szybko przywracają wspomnienia!

– Aleś ty to gupiś jakiś taki…

– Jaaa? Przecie ty to wszystko wymyślasz i ty takie pierdoły piszesz! Dostałeś mema z takimi klapkami i musiałeś mnie w nie ubrać. To ty przecie gupi jesteś!

– Oj tam, oj tam. Przecie ty to ja, a ja to ty. To po co te swary? Twoje wejście zostało opisane i teraz możemy przejść do rozwiewania mojego dysonansu. Jak to robicie, że nie widzicie całej inkarnacji na raz?

– Skupiamy uwagę na danej chwili w inkarnacji mając wgląd tylko w przeszłość. Potrafimy śledzić inkarnację sekunda po sekundzie i zwykle tak robimy od chwili narodzin symbionta. Chociaż znamy przebieg całej inkarnacji pobieżnie i domyślamy się, czy plan przedurodzeniowy został wykonany, czy nie, to możemy dawać takie znaki, które przybliżą nas do wykonania planu. Nie podglądamy waszej przyszłości. To dla nas jest zabawą, a znając dokładne skutki jakiejś naszej interwencji, jakiegoś znaku, stracilibyśmy radochę. Gdy inkarnacja przebiegnie zgodnie z planem nie wracamy już do niej nigdy. Gdy jednak coś pójdzie nie tak, to możemy skorygować inkarnację zaczynając od punktu zwrotnego, który przyczynił się do zejścia z właściwej drogi. Jednak taka korekta następuje na kopii tej inkarnacji prowadzonej w równoległej rzeczywistości. Pierwotna inkarnacja jest nie do ruszenia.

– Czyli możesz przeżywać daną inkarnację wiele razy w różnych wersjach?

– Tak. Póty to robimy, póki nie pojawi się satysfakcja z gry. Przystępując do korekty nie widzimy znów przyszłości danej inkarnacji, a tylko przeszłość. Pamiętamy za to błędy z pierwotnej inkarnacji i kolejnych równoległych i dlatego jest o wiele łatwiej korygować znane błędy.

– A dużo takich korekt masz ze mną?

– Na początku, gdy nie miałem wprawy w wybieraniu awatarów, to i mieliśmy około stu równoległych wcieleń. Ostatnio korekty są sporadyczne.

– Czyli trening czyni mistrza!

– Dokładnie. Jako w Niebie, tak i na Ziemi.

– A wracając do Szatana, to dobrze o nim myślę, dobrze to wykombinowałem?

– Też o tym pisaliśmy. Teraz powiem ci więcej, że Szatan to taki inspektor jakości, który wytyka błędy i słabe strony nie tylko wam, ale i nam. Bez niego nie dalibyśmy sobie rady ze wcieleniami, a korekt byłoby bez liku. On wodzi na pokuszenie, ale to ty decydujesz, czy dasz się zwieść. Szatan ma za zadanie odwieść cię od drogi do realizacji planu, a ty masz się temu nie poddać i myśleć samodzielnie. Czym lepszy jest kontakt Istoty Wyższej z symbiontem, tym szatańskie zwodzenie jest mniej skuteczne.

– To wojny Boga z Szatanem nie ma. Po co więc takie bajki są puszczane w obieg?

– Każda bajka ma trafić do odpowiednich ludzi. Młode dusze wierzą w tą wojnę i w złego Szatana dogłębnie i dlatego mogą się jeszcze nurzać w odpowiadającej im energii strachu. Ty zgoła odmiennie na to patrzysz i nie generujesz z tego powodu niskich wibracji. Pomimo, że, jak pisze Braden, rodzaj ludzki jest jedną rodziną, to poziomy satysfakcji różnych ludzi są różne. Jeden ma radochę, gdy drugiemu coś ukradnie, a inny się smuci, że za mało czegoś komuś dał. Jeden boi się, że umrze na medialną chorobę, a drugi rozumie manipulację i żyje radośnie. Propaganda medialnych chorób, straszenie brakiem czegoś, zmianami klimatycznymi itp. to właśnie takie działanie Szatana, który wprowadza zamęt w świadomości ludzkiej. Kto się jemu podda, ten, można tak powiedzieć, będzie traktowany jako egzemplarz wadliwy i nie dopuszczony…

– Czyli Istota Wyższa, która nie potrafi jeszcze odpowiednio kierować symbiontem, nie będzie mogła inkarnować na Ziemi Wysokowibracyjnej.

– Dokładnie. Szatan to dobre narzędzie do wykrywania niespójności i kodu materii, i stopnia rozwoju Istot Wyższych. To jakby sprawdzanie szczelności zbiornika i badanie, jak sobie z ewentualną nieszczelnością poradzi jego obsługa. Jeśli sobie nie radzi, to póty będzie inkarnować na Ziemi Niskowibracyjnej, póki nie osiągnie odpowiedniego poziomu. Prawie każdy, kto pozwala sobą manipulować i generuje strach, długotrwały strach, jest młodą duszą mającą niedoświadczoną Istotę Wyższą.

– A dlaczego prawie?

– Bo są nieliczne jednostki, które grają taką rolę, aby poprzez energię swojego strachu uwiarygodnić działania Szatana.

– Zapewne są to jakieś stare dusze?

– Nie. Stare dusze nie babrają się w niskich energiach. My wiemy, że nie da się zmienić w jednej inkarnacji młodej duszy w starą, czy nawet w średnią. My pomagamy tylko tym, którzy są gotowi, a to wyczuwa się wibracyjnie. Jednemu wystarczy jednorazowa pomoc, a niektórzy potrzebują jej więcej. Niektórzy, którzy zdawałoby się, że są wyżej wibracyjni, nie są gotowi przyjąć pomocy. Na wszystko jest odpowiednia pora. Gdy uczeń jest gotowy, pojawia się mistrz. Ale utrzymanie gotowości należy tylko do ucznia. Mistrz nie zawsze jest łagodny. Niekiedy mistrz doprowadza ucznia do rozpaczy, aby sprawdzić jego gotowość, gdy wyczuwa jego wahania wibracji. Jeśli uczeń szybko poradzi sobie z dyskomfortem, to szkolenie trwa nadal. Jeśli nie, to mistrz znika.

– Wielokrotnie tego doświadczałem. Pierwotna dobra, choć świeża relacja nagle się załamuje i się kończy. Teraz rozumiem dlaczego.

– Zrozumienie rodzi spokój. Jeśli rozumiesz przyczynę dyskomfortu, to łatwo ją znajdziesz i usuniesz.

– I teraz mam kolejne pytanie, którego ci nigdy nie zadałem. Czy tak zwany Bóg, czy to Źródło, do którego dążą wszystkie Istoty Wyższe, to jest rzeczywiście tą bezgraniczną miłością i wszechinteligencją, i wszechmocą? Bo mam odczucie, że to Źródło, to tylko miejsce sczytywania danych pozyskanych przez Istoty Wyższe. Po przejściu przez nie Istoty Wyższe powracają do stanu niskowibracyjnego i ich Gra zaczyna się od nowa. No tak jakoś dziwnie to Źródło odbieram. Nie jako Boga, ale… jako punkt skupu. Mam wrażenie, że radość, miłość, piękno i wszelkie inne uczucia istnieją tylko w symulacjach. Źródło nie jest nimi zainteresowane, ono nic nie stwarza… A skoro ono jest takie… bezpłciowe, to… kto je stworzył? I czemu to wszystko ma służyć? Nie ogarniam tego…

– Bo i nie musisz. Wiesz przecie, że są rzeczy, których nie pojmiesz, bo nie ma takiej potrzeby. I nie wszystkiego się dowiesz, choć drążysz temat i ocierasz się o odpowiedź. Ty intuicyjnie wiele rozumiesz z rzeczy pozasymulacyjnych, a wielu nie zrozumiesz nigdy.

– A ty wszystko rozumiesz?

– Jako w Niebie, tak i na Ziemi – to mówiąc JAM rozpłynął się w powietrzu pozostawiając po sobie klapki z puszek po konserwach rybnych w sosie pomidorowym. A mnie zaczęła boleć głowa, tak jakbym walił nią w temat nie do ogarnięcia…

A tymczasem wolnymi krokami powraca straszak, który się sprawdził. Nie sprawdziła się łojenka, nie sprawdzają się goryle krosty, nie sprawdzają się zmiany klimatyczne, ani inne strachy. I znów Szatan pomoże w oddzielaniu ziarna od plew… A katolicy będą mówić: Daj plage Satanas. Czy jakoś tak…

Jeśli chcesz…
*
627 views
Wnuczka Emilka
Jarkosowa Dusza
*
Prawo Przyciągania, the secret, galeria
"Jarkosowe Malowanki"
"Jarkosowe Wschody i Zachody"
Pińczowskie Artały
Prawo Przyciągania, the secret