– Cześć JAMie! Jesteś? – rzuciłem w głąb swego umysłu.
– Jestem, jestem… – JAM odezwał się po chwili zaspanym głosem. – Co się Królu Złoty urodziło?
– No wiesz…
– Pewnie, że wiem – przerwał. – Wiem wszystko, ale mogę Ci przekazać tylko to, co Twój umysł jest zdolny przyswoić. I cieszę się, że zdecydowałeś założyć tego bloga. Coś się zacznie dziać…
– O to właśnie chciałem Cię zapytać, czy to dobry pomysł.
– Pewnie, że dobry! Wszystko co robisz jest dobre! – Po jego rozespaniu nie było już śladu. Siedział w mojej głowie, a jednocześnie był obok mnie. Zawsze tak było. Ale dopiero od krótkiego czasu wykorzystuję to niezwykłe połączenie. Jest coraz lepiej…
– To jest najzwyklejsze połączenie – wtrącił, znając moje myśli. Jest przecież mną, a ja jestem nim. – Każdy, no może prawie każdy człowiek ma drugi taki byt w sobie. Jedni nazywają to Aniołem Stróżem, inni Bogiem, jeszcze inni Wyższą Świadomością lub drugim Ja. Niektórzy tak zatracili się w tej rzeczywistości, że odrzucają wszystko, co, według nich, do niej nie pasuje. Ale i tak mają takie połączenie. Czuję, że się rozkręcasz i chcesz pisać wszystko na raz. Wszystko w swoim czasie. Już napisaliśmy książkę, ale słusznie, że jej jeszcze nie wydaliśmy. Wykorzystamy w niej to, co na tym blogu stworzymy.
– Masz rację. – przytaknąłem. – Wczoraj, gdy malowałem swój ostatni obraz, stało się coś dziwnego, co jeszcze w takiej skali nie miało miejsca. Czy mogę o tym opowiedzieć?
– Pewnie, że możesz! Opowiadaj o wszystkim, o czym chcesz. Pisz, a ktoś to przeczyta. Owszem. Nie wszystkim się to spodoba, bo i nie musi. Będziesz miał też z powodu bloga nieprzyjemności. Ale jeśli choć jedna osoba będzie miała przyjemne odczucia z czytania Ciebie, to być może zabierzemy ją ze sobą…
– Gdzie zabierzemy? – zdziwiłem się. – Gdzieś się wybieramy? Nic nie mówiłeś.
– Upss… – JAM ugryzł się w język. – No wyrwało mi się. Ale nic więcej teraz nie powiem, bo to nie ten czas. A ty nie nalegaj. Pisz.
– Ok… Od dwóch dni chodziła za mną ochota namalowania obrazu przedstawiającego zamglony las, park, czy coś w tym stylu. Przedwczoraj wyszukałem w necie obrazki, które mnie zainspirowały i wiedziałem już prawie dokładnie, co namaluję. Tło miało być szaroniebieskobiałe, tak jak drzewa w głębi widziane przez mgłę. Z prawej strony kilka drzew na stromym brzegu strumyka, po lewej bliższe drzewa też na drugiej skarpie. Między brzegami strumyka miał być przerzucony mostek spacerowy. W dole widać było płynącą wodę, oraz połać piachu z porozrzucanymi liśćmi. Z taką wizję zasiadłem do obrazu. Nie miałem gotowych blejtramów, ale miałem kartki z płótna, które przyczepiałem do tyłu starego obrazu. Ten ustawiałem na sztalugach i dopiero malowałem. Tak powstał obraz zimowy „Gawrony” i kilka innych. Przygotowałem farby, pędzle i, pamiętasz, że poprosiłem Cię o pomoc?
– Zawsze mnie prosisz. A ja albo sam Ci pomagam, albo proszę inne byty o pomoc – potwierdził JAM.
– Tak jest. Ale wczoraj, to było coś bardzo nienaturalnego! – prawie krzyknąłem, ale nie ze złością, lecz z fascynacją. – Wczoraj nawet tła mi nie pozwoliłeś samemu namalować, tylko wszystko Ty namalowałeś. Dokładnie czułem, że prowadzisz moją rękę, bo gdy chciałem namalować drzewa, Ty zrobiłeś z tego wir z chmur. Takich chmur jeszcze nie malowałem. Myślę ok. Chmury niech zostaną, a teraz namaluję drzewa. I co z moich drzew wyszło? Ano brzeg nad jakimś jeziorem. Już wiedziałem, że ten obraz będzie Twój. Że nie ma sensu nic swojego w nim wprowadzać, bo i tak nie pozwolisz.
– Jak nie pozwolę? – zdziwił się. – Przecież te choinki są twoje, mgła jest twoja, no a ptaszki są już wybitnie twoje. No i kapliczka przecież jest w stu procentach twoja. Ja się do tego nie mieszałem.
– Taaaa… Teraz to już nie mam pewności, czy cokolwiek na tym obrazie jest moje…
– Ale po co chcesz, aby cokolwiek było twoje? – zapytał JAM. – Dlaczego rozgraniczasz, że to jest twoje, a to moje? Przecież jesteśmy jednością. Ty to ja, a ja to ty. Wszystko co robisz, robimy wspólnie…
– Mam wrażenie, że nie zawsze. Niekiedy czuję, że to Ty coś robisz. Gdy przestajesz mi pomagać, to, co ja tworzę, jest trochę inne. Nie czuć w tym głębi. To nie dotyczy tylko malowania. Jeśli coś chcę osiągnąć w życiu, to jakoś mi to nie wychodzi…
– Sam widzisz, że jeśli coś robisz tylko dla siebie, bez myślenia o mnie, to ci to się nie udaje. Teraz posłuchaj mnie uważnie. Twój świat, ten „materialny”, jest tylko projekcją w twojej głowie. Masz taki świat, jakie masz myśli. Oczyść swój umysł ze złych skojarzeń, programów, definicji itp., a będziesz mógł osiągnąć wszystko. Ograniczenia w twoim myśleniu, wszelki pesymizm, powodują blokady w połączeniu między nami. I ja nie mogę Ci pomóc. Jeśli siadasz do malowania, to wtedy odrzucasz wszelkie złe myśli. Nie myślisz o problemach, jakie cię spotykają. Siadasz i z czystym sercem malujesz, a ja ci wtedy pomagam. Wiem, że to trudno myśleć np. o zdrowiu, gdy ma się złamaną nogę i odczuwa ból. Ale nie sztuką jest myśleć o teraźniejszości, gdy ona istnieje. Sztuką jest myśleć o dobrej przyszłości, pomimo, że teraźniejszość jest zła. To może tyle na teraz? Spróbuj to wsadzić na bloga. Zobaczymy, jak ten tekst się prezentuje. Musimy się też nauczyć obsługiwać bloga, bo na dzień dzisiejszy jesteśmy zupełnie nie kumaci w tym temacie.
– Ok. Już wstawiam tekst – zgodziłem się na Jego propozycję.
– Aaaaaa! Byłbym zapomniał. Spróbuj wstawić ten obrazek, o którym mówiłeś, gdzieś w tekst.
– Mmmhhm… Spróbuję – zacząłem publikację pierwszego tekstu…
– Rób, albo nie rób. Nie ma próbowania – tu JAM rzucił cytatem z Mistrza Yody.