Spis treści
Spis Wpisów
Spis Wpisów


– Mmmmmmmm! – wymruczałem z zadowoleniem, połykając ostatni kęs pizzy.

Sos pomidorowy zwilżył mi usta i powiększył je do rozmiarów ust Angeliny. Z podwójną przyjemnością przesunąłem po nich językiem i oddałem się błogiemu stanowi najedzenia. Choć mój brzuch, nie wiadomo bardzo dlaczego przybrał kształt piłki plażowej, to delikatnie, jak piórko z łoskotem zaległem na mojej wersalce. Czułem błogi spokój i zadowolenie. Był to stan, w jakim na pewno chciałbym zakończyć swoje życie. To znaczy, aby moja śmierć, kiedy przyjdzie na nią czas, była równie radosna.

W tym samym momencie przypomniało mi się cierpienie, z jakim niektórzy odchodzą z tego świata. To uczucie diametralnie różne, od tego, o jakim ja myślę. Dlaczego ludzie pozwalają sobie na umieranie w bólach? Do czego im jest potrzebny taki stan? Choć wydawało mi się, że rozumiem, to jednak wolałem się upewnić w moich przypuszczeniach. Przywołałem w myślach JAMa, a on za chwilę wyłonił się spod ławy, ubrany tylko w krótkie spodenki i uśmiechniętego od ucha do ucha.

– Ło matko z Buska! A ty znowu we tropikach jakichś oddajesz się labie? – z zadowoleniem zobaczyłem go takiego. Lubiłem, jak się cieszył, bo jest przecież moją Istotą Wyższą, tym, co niejako mam w głębi siebie. A jak on jest radosny, to tym bardziej ja.

– Ależ oczywiście! – roześmiał się. – Ja zawsze korzystam z radosnych okazji i ciągle robię to, co lubię. A ty widzę, że też radosny jesteś.

– Taaaaa… Pojadłem sobie i leżem sobie. Jest mi dobrze, ale zastanawiałem się, dlaczego innym ludziom jest źle. Szczególnie, dlaczego robią sobie takie kuku i umierają niekiedy w straszliwych mękach?

– No cóż. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że ich życie zależy tylko od nich. Że sami decydują o tym, co im się przytrafia, co mają, kogo spotykają. Że sterują swoją rzeczywistością za pomocą swoich myśli. Takich ludzi jest niewiele, ale coraz więcej. Inni nie rozumieją, po co się urodzili. Nie potrafią samodzielnie myśleć, a myśli, które uważają za własne, zapożyczyli od innych. Tacy ludzie bardziej skupiają się na złych aspektach swojego życia i dziwią się, że ciągle maja źle. A przecież to jest proste. Cudze myśli nie mogą pasować do naszej rzeczywistości, tak jak każda sztuczna szczęka pasuje tylko do jednych ust. Myślenie o tym, co sprawia nam przykrość powoduje, że tego jeszcze więcej pojawia się w naszym życiu. Ale nie zajmujmy się tymi ludźmi. Skoro chcą narzekać, to niech narzekają. Ci, co będą chcieli, aby im pomóc, to o to poproszą. Wróćmy do tych, którzy mają świadomość swego istnienia i rozumieją, że to oni o wszystkim decydują. Takich ludzi, jak już wspomniałem, jest coraz więcej, ale jeszcze nieliczni z nich zdają sobie sprawę z tego, że tak samo, jak mogą decydować o swoim życiu, tak samo mogą decydować o swojej śmierci. A ci nieświadomi, to takie stwierdzenia wezmą za całkowitą herezję.

– Czyli mogą decydować, w jaki sposób umrą? Mówisz tu o samobójstwie? Tyle, że ci świadomi i szczęśliwi raczej go nie popełniają.

– Nie mówię tu o samobójstwie w potocznym tego słowa znaczeniu, choć każda śmierć jest właściwie samobójstwem. Mówię o tym, że każdy człowiek podświadomie wybiera rodzaj śmierci. Rak, wypadek samochodowy, uderzenie piorunem, utopienie, to wbrew pozorom są zdarzenia, które jak wszystko człowiek przyciąga swoją myślą. Rak jest pielęgnowany i wykwita na skutek naszych złych myśli. Pojawia się, gdy nasza wibracja spada. Jak każda choroba pojawia się wtedy, gdy jakiś stres umożliwi mu rozwój w naszym organizmie. Depresja, zły humor, złość, to wszystko stwarza w naszych ciałach choroby. Załamanie na pewno nie prowadzi do radości. Jeśli człowiek, który raczej jest pesymistą, dowie się, że ma raka, to jeśli nie zmieni swego nastawienia do tego faktu, gdy popadnie w rozpacz, to niechybnie zejdzie z tego świata w takich mękach, jakie sobie sam do siebie przyciągnie. To nie rak nas wybiera, ale my przyciągamy raka. Owszem. Nawet optymiście zdarzy się pozyskanie raka, ale on zabije go śmiechem, a śmiechu żadna choroba nie lubi. I chodzi tu o wewnętrzną radość, a nie udawanie na pokaz, że wszystko jest ok. Jeśli samochód najeżdża na pieszego, to biorą w tym udział dwie osoby. Pieszy i kierowca. W myśl Prawa Przyciągania i pieszy i kierowca w tej samej chwili musieli mieć myśli o podobnej częstotliwości, czyli obydwaj myśleli o jakimś wypadku, śmierci, nie koniecznie własnej, ale to, o czym myślimy, to przyciągamy. Niekiedy analizując dany wypadek, możemy się dopatrzeć różnych z pozoru irracjonalnych zdarzeń. A to ktoś później niż zwykle wyszedł z domu i akurat trafił pod samochód, a to jechał szybciej niż zwykle i stuknął pieszego, albo ktoś wyszedł z imprezy pieszo i usilnie nie chciał podwiezienia i po kilku kilometrach został rozjechany. To wszystko dzieje się wtedy, gdy nadarza się okazja, aby Wszechświat mógł spełnić życzenia dwóch osób. Gdy w danej przestrzeni znajdą się ludzie o podobnych myślach, w tym przypadku destrukcyjnych, to Wszechświat robi wszystko, aby im umożliwić spełnienie. A to opóźni wyjście z domu, a to przyśpieszy jazdę, albo spowoduje kłótnie między partnerami i jedno obrażone pójdzie pieszo z imprezy do domu. Wszechświat nie rozróżnia, co jest dobre, a co złe. On po prostu realizuje nasze zamówienia uczynione myślą. To nasza myśl powoduje, że razi nas piorun, wypadamy z okna, albo niby przez swoją głupotę topimy się w jeziorze. W tym momencie musze też dodać, że rodzaj śmierci, to niejako spektakl teatralny.

– Co masz na myśli?

– Otóż sam człowiek decyduje o tym, jak umrze. Czy umrze w chorobie, w wypadku, czy się powiesi. Człowiek decyduje o otoczce, w wyglądzie samego aktu śmierci. Ale czas śmierci jest ustalony przez Istoty Wyższe.

– Czyli o tym, kiedy ja umrę zdecydujesz ty?

– Dokładnie. I nastąpi to wtedy, gdy uznam, że dość już podnieśliśmy wibrację w twoim ziemskim życiu.

– To znaczy, że gdy skończy się moja misja na Ziemi, wtedy mnie odwołasz.Jarkos Blog

– Tak.

– Hmmmm… Czyli ci, co są świadkami śmierci ich bliskich nie potrzebnie rozpaczają?

– Można powiedzieć, że niepotrzebnie, ale natura ludzka jest taka, że zawsze łza zakręci się w oku. Zwykle jednak płaczemy nad sobą, a nie nad zmarłym. Bo to my zostajemy na Ziemi z problemami niekiedy dość sporymi i będziemy musieli się z nimi borykać. Jednak mądry człowiek, jeśli płacze po stracie kogoś bliskiego, to nie płacze długo. Od tej chwili jego życie zrobiło zwrot i musi sobie poradzić w nowej sytuacji. Płacz i narzekanie nie stworzy radości. Otwarcie oczu na nowe perspektywy i dostrzeżenie nowej szansy może być bardzo owocne.

– Ale jak śmierć bliskiej osoby, może być dla nas szansą?

– Każda zmiana w życiu, to szansa na jego poprawę. Tylko trzeba chcieć je poprawić. Jeśli odchodzi nasza bliska osoba, to nie płaczmy, ale podziękujmy jej w myślach, że była z nami przez jakiś czas i mogliśmy z nią razem oddychać tym samym powietrzem. Nie potrzebna jest tu żadna żałoba, bo jak wiesz, smutek jest narzędziem Szatana. Zdrowszy na pogrzebie byłby taniec i radość, ale to już indywidualna sprawa. Człowiek odchodzi z Ziemi, gdy zrobił już wszystko, co miał zrobić…

– A jak umiera młody ojciec, który nawet nie zdążył nacieszyć się dzieckiem, to też zrobił wszystko, co miał zrobić?

– Każdy plan jest indywidualny. Każdy żyje wyłącznie dla siebie i nie można powiedzieć, że ktokolwiek jest odpowiedzialny za kogoś. To, że dziecko wychowa się bez tego ojca, to tylko inny rodzaj perspektywy. A z resztą ono przed urodzeniem się już wiedziało, na co w tej rodzinie może liczyć. Jeśli zrozumiemy zasady rządzące życiem na Ziemi, to zaoszczędzimy sobie wielu cierpień, z których tylko Istoty Niskowibracyjne mają pożytek. O tym, że nikt nie jest odpowiedzialny za drugiego człowieka świadczy też fakt, że zwykle ludzie cierpiący na raka nałogowo zatruwają swoim cierpieniem najbliższych i jakoś im nie przychodzi do głowy, że są odpowiedzialni także za ich zdrowie.

– Ale w bólu to się raczej o innych nie myśli…

– Właśnie. Wtedy najważniejszym priorytetem jest pielęgnacja tego bólu i własnego cierpienia. Nic poza tym się nie liczy. Jednak, nawet doświadczając ogromnego bólu, można go przezwyciężyć, tłumiąc go myślą przeciwną, choć do tego potrzebne są lata treningu…

– Pamiętam, jak złamałem w zeszłym roku palec u nogi i ćwiczyłem to przezwyciężanie. Z początku, to była porażka. Ale z upływem czasu przyblokowałem ból i palec się w miarę szybko zrósł. Nawet bez gipsu, bo w poradni jedna bardzo kumata pielęgniarka bardzo beznadziejnie mi ten gips założyła, prawie do kolana, a złamany palec był nieusztywniony. Zdjąłem więc gips po powrocie do domu i odzyskałem radość.

– O to chodzi, aby nawet w najcięższych sytuacjach myśleć o dobrych stronach swego życia, a każdą przeciwność traktować jako okazję do trenowania dobrego myślenia.

– Powiedz mi jeszcze, co można zrobić, gdy jedno z małżonków ma raka, bierze chemię, czy inne badziewie, bardzo cierpi i nawet nie chce słuchać dobrych rad. Z każdym dniem jest coraz gorzej, a rodzina patrząc na ten stan, też podupada na zdrowiu. Co można wtedy zrobić?

– Jeśli osoba chora na raka, osoba, która właściwie już na niego umiera, cierpi z bólu, ma pretensje do całego świata za ten stan, ale nie do siebie, nie chce nikogo słuchać, a i coraz mocniejsze leki nie bardzo działają, to z taką osobą trzeba poważnie porozmawiać.

– To znaczy jak?

– Trzeba jej powiedzieć, że skoro wybrała taki rodzaj śmierci, to my nie jesteśmy w stanie jej w niczym pomóc. Nie możemy jej złagodzić cierpienia, gdyż ona sama tego nie chce. Możemy zapytać, czy jest świadoma tego, że umierając zostawia rodzinę i czy zdaje sobie sprawę, że pozwalając sobie na takie cierpienie oddziałuje negatywnie na nich. Sprawia im przykrość, gdyż pomimo ich starań ona nie chce wyzdrowieć. Możemy powiedzieć też, że rozumiemy, iż jej czas na Ziemi się skończył i skoro nas zostawia, to my musimy przygotować się do życia bez niej. Bo my jeszcze trochę mamy zamiar tu pożyć…

– Ale to brutalne jest! I nieludzkie!

– Nieludzkie, to jest cierpienie na własne życzenie i zarażanie cierpieniem innych. Taka rozmowa może tą osobą wstrząsnąć i być może pozwoli jej zastanowić się nad sobą i zmienić jej tok myślenia. Być może przestanie ona myśleć o chorobie, a zacznie o zdrowiu. Być może przestanie myśleć o śmierci, a zacznie o życiu.

– Jednak wcześniej powiedziałeś, że to Istota Wyższa odwołuje człowieka z Ziemi. Czyżby to nie było przesądzone i może ona cofnąć swą decyzję?

– Oczywiście! Jeśli człowiek, który był śmiertelnie chory wyzdrowieje, to nałapie tyle pozytywnej energii przez sam ten fakt, jak przez ćwierć innego życia. To czysta kalkulacja ekonomiczna. Istota Wyższa patrząc na reakcję człowieka podejmuje decyzję i niekiedy cofa wezwanie w zaświaty. Ale pierwszy krok, chęci pozostania przy życiu, muszą wyjść od umierającego człowieka. Także niekiedy lepiej zarzucić fałszywe współczucie, lepiej nie jednać się w bólu z cierpiącym, a wstrząsnąć nim.

– Metoda wydaje się dobra, ale niewielu chyba zdecyduje się ją wypróbować. Tyle, że nic nie tracą, a mogą zyskać. Jeśli człowiek zdecydowany jest umrzeć, to nic go nie przekona. Ale jeśli umierając, tak do końca nie zdaje sobie sprawy ze swego stanu, to taka rozmowa może go przywrócić do życia.

– Jeśli zaś umrze, to znaczy, że jego Istota Wyższa tak zadecydowała i teraz są już może na innym planie rzeczywistym, może na innej planecie, albo zupełnie w innym wymiarze. Psy szczekają, karawana jedzie dalej…

– Czyli radosny człowiek może mieć radosną śmierć? – zapytałem.

– Radosny człowiek może mieć wszystko radosne. Nawet śmierć, bo jest ona tylko przejściem na inną płaszczyznę życia, a jej forma, to indywidualny spektakl.

W tym momencie JAM zaczął powoli znikać. Wiedziałem, że udaje się znów pod palmy, aby tam wygrzewać się w gorącym słońcu. Ten to ma dobrze! I może tak wiecznie robić.

– JAM! – zawołałem znienacka. – JAAAM!

– Co tam znowu? – spod ławy dobiegł mnie stłumiony głos.

– A powiesz mi, kiedy umrę?

– Powiem.

– Kiedy?

– Kiedy o tym zdecyduję….

 

Jeśli chcesz…
*
2 191 views
Wnuczka Emilka
Jarkosowa Dusza
*
Prawo Przyciągania, the secret, galeria
"Jarkosowe Malowanki"
"Jarkosowe Wschody i Zachody"
Pińczowskie Artały
Prawo Przyciągania, the secret